Malowania akrylami na tkaninie ciąg dalszy

Jak już wspominałam, z braku ładnych serwetek z motywem świątecznym postanowiłam wykonać je sama. Płótno lniane zdobyłam w domu towarowym, koronki w Cepelii, wszystko sama obszyłam i przystąpiłam do malowania. Płótna niczym nie gruntowałam, po prostu namalowałam bombki, Świętą Rodzinę, a później zajączki – i wszystko trzyma ładnie do dziś, a przecież od czasu do czasu trzeba było to przeprać i przeprasować. A od tamtego czasu minęło już 15 lat z okładem…

Dla siebie namalowałam Świętą Rodzinę – Dzieciątko w żłobku ma prawdopodobnie rysy malutkiego wówczas mojego dziecka:

Nieco później zrobiłam podobny bieżnik na Wielkanoc: tym razem namalowałam króliczki i kurczaczki, motyw w zasadzie banalny, ale bardzo przeze mnie lubiany – wiosną mam w kuchni sporo ceramicznych kaczek…

Pastele-kwiaty

Jak wcześniej wspominałam, przez dłuższy czas nie malowałam farbami olejnymi. Namalowałam jednak parę pasteli dla zaznajomienia się z właściwościami tego materiału. Malowałam je na papierze ze zwykłego bloku rysunkowego, ale pastele całkiem nieźle się na tym trzymały . Były to kupowane w Czechach pastele  Toison d”or z firmy Koh-i-noor, które nadal uważam za całkiem dobre ze względu na miękkość, przyczepność i żywe kolory.

Czytaj dalej Pastele-kwiaty

Witraże malowane

Pomysł namalowania witraży zrodził się w momencie, gdy po raz pierwszy stanęłam w surowym wnętrzu wykańczanego właśnie w domu przedpokoju: był stosunkowo duży, prawie kwadratowy i miał tylko jedne, usytuowane w głębi podłużne wąskie okno nad schodami. Głównym źródłem światła w dzień miały być przeszklone drzwi.

Sam pomysł malowanych szybek w drzwiach mi się podobał, ale chciałam by światło przez nie przenikające było przyjemne, ciepłe, a najlepiej kolorowe. Zresztą drzwi były z każdej strony przedpokoju, więc o każdej porze dnia pięknie podświetlone byłyby co najmniej jedne drzwi, co dawałoby kolorowe refleksy na ścianach i podłodze.
Najpierw jednak zastanowiłam się, jaki miałby być przewodni temat witraży?
Po namyśle postanowiłam, ze skoro tak bardzo lubię rośliny i zwierzęta, to właśnie one tam będą:)
Najpierw trzeba było naszkicować projekt; w moim przypadku były to maleńkie szkice na kartkach z zeszytu, a nawet w bloczkach notesowych, a potem od razu rysunek w oryginalnej wielkości na kalce technicznej. Dla mnie był to najlepszy pomysł, ponieważ dość dużo gumowałam i zmieniałam w trakcie projektowania wzoru.