Próba pejzażu szpachelką

Pierwsze użycie szpachelki w moich pejzażach wynikało raczej z konieczności domalowania szczegółów, które za nic nie chciały mi wyjść pędzlem. Tak było z kępami traw w moim pierwszym zresztą pejzażu olejnym. Malowałam je pędzlem prawie trawka po trawce, a i tak złotawe trawy zlewały sie z równie żółtawym tłem.

A chciałam, by cały obraz skąpany był w złocistym blasku słońca, zanim zacznie zachodzić. I dopiero gdy dodałam  do kęp traw nieco brązu i zieleni, a same trawy pracowicie naskrobałam szpachelką, byłam bardziej zadowolona z efektu; ale i tak znacznie lepiej widać to dopiero na żywo.

Uzbrojona w nowe doświadczenia namalowałam złotawobrązowe łany traw/ zbóż w letni upalny dzień – tu ponownie namalowałam trawy cieniując je w podobny sposób, chociaż już innymi kolorami – i tych kolorów zrobiłam nieco więcej, co dało lepszy efekt. Resztę obrazu namalowałam pędzlem. Malując całość trzymałam sie ogólnych założeń kolorystycznych.

Później w kolejnym mini pejzażu, który malowałam pędzlem, znowu potrzebowałam szpachelki do drobnych traw. Oprócz zbóż szpachelką domalowałam również drobne kwiatki rosnące pod kapliczką, a przy innej kapliczce znowu malutkie kwiatki..

W następnym większym pejzażu szpachelka okazała sie konieczna przy malowaniu lasu, zza którego przeziera zachodzące słońce. malowałam tu już pnie i gałęzie drzew, ale najbardziej potrzebna okazała sie przy szuwarach Dzięki niej miałam możliwość użyć mnóstwa barw, i całość wyszła dokładnie tak jak chciałam, czyli bardzo nastrojowa. To naprawdę był bardzo udany zachód słońca za borem.

Malując te wszystkie drobne szczegóły, oswajałam sie z pracą szpachelki i badałam jej możliwości. Cały czas używałam tej malutkiej szpachelki, bodajże nr 5 z Renesansu, używając jej również do mieszania farb. Od czasu do czasu próbowałam już innej, bardziej prostej, z nią jednak miałam trudności  przy wykańczaniu drobnych szczegółów, ponieważ wydawała mi sie do nich za duża.

Wszystko oczywiście malowałam już na płótnie, ponieważ zaczęło mi sie na nim malować dużo lepiej niż na płycie, a poza tym płótno o wiele lepiej „współpracowało” ze szpachelką;)

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *