Angielskie róże na płótnie

Niedawno napisałam o różnicach w malowaniu róż na płótnie i na płycie.

Namalowałam jeszcze parę prac w podobnym stylu, stopniowo ulepszając technikę i wzbogacając kolory. Beżowe, spokojne tło umożliwiało mi skupienie się na żywych barwach lata reprezentowanego przez różne kolory róż.

Ostatnią pracą, o jakiej poprzednio wspominałam, były „Róże w starym stylu” w bogato zdobionej ramie. Wiszą teraz w centralnym miejscu w reprezentacyjnym pokoju nad komodą i cieszą oczy, co jest dla mnie największą nagrodą.

Niedługo po ich namalowaniu zachwyciły mnie angielskie róże rosnące u ojca w ogrodzie. Postanowiłam połączyć przyjemne z pożytecznym i tak powstał „Bukiet angielskich róż”. Znowu długo męczyłam się z wazonem – koszykiem (czego wśród różanych liści i tak nie widać, no ale kształt wazonu jest przez to całkiem inny) – akurat białym, szklanym i nieprzezroczystym, co trudno mi było uchwycić i ciężko wycieniować. A róże wyszły przepięknie, głównie dlatego, że każdej z osobna poświeciłam bardzo dużo uwagi, o czasie nie wspominając.

Potem namalowałam jeszcze inną odmianę angielskich róż – te podobały mi się jeszcze bardziej, więc i wyszły o wiele lepiej. I stały w wazonie ze szkła, co cudownie mi sie malowało: te wszystkie gałązki zanurzone w  wodzie.. I róże też wyszły pięknie, czyli pomysł się sprawdził:)

 

W następnych latach uwieczniłam jeszcze kilka bukietów, tym razem z różnokolorowymi różami.

„Róże z ogrodu” są wesołe i bezpretensjonalne Dla skontrastowania kolorów i wzbogacenia bukietu dodałam kilka kwiatów krwistoczerwonych. Dzięki temu bukiet jest niezobowiązujący i radosny, a kolory do malowania dobierało mi sie lepiej. W tle używałam tu ugru złotego i innych odcieni ochry, przez co całość wydaje sie być bardziej przyjazna. Jednak ochra z czasem ma tendencje do ciemnienia, więc rozjaśniałam ją żółcieniami.

 

Natomiast „Róże w blasku dnia” powstały nieco później i mają delikatne brązoworóżowe tło, które malowałam z użyciem żółcieni neapolitańskich. Tu trzeba było z kolei uważać, by całość nie zrobiła sie zbyt mdła i nie straciła głębi, a zależało mi głównie na oddaniu blasku słońca. Ponieważ był to sierpień, pozowały mi szklarniowe róże, które dostałam na urodziny. Oczywiście znowu jest tu kilka czerwonych róż z ogrodu, co zawsze uatrakcyjnia bukiet – nie jest już sztywny, a bardziej przyjazny;) .

Później nieco zarzuciłam temat, więc mam parę nie skończonych bukietów z różami, do których chciałabym jednak jeszcze kiedyś wrócić. Powodem był fakt, że porwały mnie w tym czasie nowe możliwości , jakie odsłoniły się przede mną, bo zaczęłam właśnie malować szpachelką, co okazało się niezwykle fascynujące.

Te niedokończone, a naprawdę ładne prace w kolorach ziemi zaprezentuje jeszcze w nowym wpisie o powiększonej znowu galerii obrazów niedokończonych;)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *