Nauka z naśladowania dzieł starych mistrzów

Jak każdy początkujący adept malowania, popełnilam parę takich prac :)) – i rzeczywiscie było ich tylko parę. Czytałam, ze warto je malować, by się czegoś nauczyć. I to stwierdzenie jest jak najbardziej prawdziwe.Niee mając wyrobionego warsztatu ani własnej palety kolorów, tak naprawdę z dość dużym trudem zabierałam sie  za dzieła bardzo znanych i uznanych malarzy.

Bardzo podobal mi sie styl malowania I. Levitana, poza tym ogromnie podobał mi sie ten akurat obraz, nawet dokladnie nie wiedziałam, dlaczego.  I tak namalowałam „Dierjewjenkę” – czyli wieś. Dla mnie to śliczny widok na urokliwy mosteczek i minipotok. Rzeczywiście wyciągnęłam wiele wniosków z malowania tego pejzażyku: że mam kłopot z dobieraniem zielonych odcieni i nie wiem, czym je cieniować, że technicznie rzecz biorąc malowanie trawy to ciężka sprawa, że jest tak wiele rzeczy, których nie potrafi. I przede wszystkim, że muszę się tego nauczyć…

Zmotywowało mnie to do poszukania wiadomości o tym, jak mieszać farby, i samodzielnych ćwiczeń w mieszaniu kolorów aż do pozyskania pożądanego odcienia.

Pracę powtórzylam parę lat póżniej, tym razem na płótnie, i było juz widać efekty. Malowałam ją przede wszystkim na płótnie, z użyciem innego rodzaju farb..

Ten drugi raz wieś była juz znacznie lepsza, a przejścia tonalne łagodniejsze. Znalazłam wiele barw pośrednich, a trawę udało mi się namalować szpachelką.

To jednak miało miejsce dużo póżniej, jak juz zaczęłam malować na płótnie, a płótno jest tematem na zupełnie inną historię…

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *