W dzieciństwie pozwiedzałam nieco szpitali-starsze koleżanki pokazały mi wtedy gościa, który narysował Jacka i Agatkę-postacie z popularnej wtedy dobranocki-postanowiłam wtedy, że tez namaluję coś tak ładnego…po latach nie mogę zrozumieć, co mi się w nich tak podobało? myślę, że raczej sam proces rysowania/ kolorowania…
Zaczęłam więc rysować kwiatki widziane na znaczkach pocztowych-ich kształty bardzo mi się podobały; rysowałam kwiaty widziane w broszurowych wydawnictwach ogrodniczych u babci (książki z kolorowymi ilustracjami, a tym bardziej zdjęciami były raczej poza zasięgiem-albo ich po prostu nie było w sklepach, albo pokazywały się czasem jakieś bardzo drogie albumy…)-rysowałam je w takich kolorach, w jakich je sobie wyobrażałam:
Te kwiaty namalowałam mając już ok 12 lat; wcześniejsze dzieła był;y raczej dużo prostsze;)
Rysowałam je zwykłymi świecowymi kredkami, a później również plakatówkami czy akwarelami-w tzw czystym zeszycie albo na niedużych kartonikach z jego okładek lub na brystolu…bloki rysunkowe jako niezbyt dostępne, były na „do szkoły”, no i trzeba było je szanować.